niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 31

Niall's P.O.V

Powoli zacząłem się budzić w trochę zimnym pokoju. Było kompletnie ciemno i cicho. Nic. Nie słyszałem nawet rozmów pielęgniarek o ich biednych i brutalnych mężach. Nic. Wstałbym z łóżka, gdyby tylko przeróżne kable nie były podpięte do moich ramion i nadgarstków. Były niekomfortowe, a nie było żadnego sposobu, by je odpiąć.

Pomału zdrowiałem przez ostatnie kilka dni. Moi rodzice odwiedzali mnie, przynosili kwiaty i takie tam… Nawet nie oczekiwałem od mojej mamy, że przyjdzie mnie zobaczyć, przecież w ogóle jej nie obchodzę. Może się zmieniła, bo wylądowałem w szpitalu?

Po kilku minutach oślepiło mnie ostre światło, gdy do pomieszczenia weszła jakaś kobieta. Nie potrafiłem rozpoznać jej twarzy przez ciemność, która po chwili znów zapanowała w pokoju. Ale mogę powiedzieć, że miała długie, czarne włosy.

- Niall! – zawołała z uśmiechem.
Prawie natychmiast poznałem kto to jest. Miała na imię Cathy i ostatnio była moją pielęgniarką, z którą chętnie bym się umówił, szczerze mówiąc. Widziałem ją codziennie przynajmniej dziesięć razy. Jest naprawdę miła i dobrze się dogadujemy.
- Jak się czujesz? – spytała. – Jesteś głodny albo spragniony?
Uśmiechnąłem się do siebie.
- Właściwie.. Trochę tak.
- Przyniosę ci najlepsze co może ci nasz szpital zaoferować. – odpowiedziała, a ja zaśmiałem się, wiedząc, że tutejsze jedzenie smakuje jak gówno. Jadłem trzy razy. Serio smakuje beznadziejnie. Dopiero, gdy tu trafisz, dowiesz się co naprawdę znaczy „beznadziejnie smakować”.

Po jej wyjściu usiadłem i włączyłem telewizor. Mieli tylko kilka kanałów. Nic o ostatnich derbach.. Szkoda.

Szczerze, naprawdę nie powinienem marudzić, nie powinienem być nawet żywy w tym momencie. Powinienem być martwy, sześć stóp pod ziemią. Fakt, że żyję i oddycham jest prawdziwym cudem. Pielęgniarki mówiły, że to dzięki Scarlett mi pomogła.

Powiedziały, że codziennie do mnie przychodziła i trzymała za rękę. Mówiła do mnie, mimo że nie byłem przytomny. Była pierwszą osobą, która przyszła mnie zobaczyć. I ostatnią, która stąd wychodziła. Siostry mówiły, że bez niej, nie byłoby mnie już tu..

Więc jestem jej niezmiernie wdzięczny. Nawet pomimo tego, że nie widziałem jej kilka dni. Ostatni raz, gdy ją widziałem, byłem w stanie krytycznym i o mało nie umarłem. Widziałem ją tylko przez kilka sekund. Nawet nie pamiętam, co wtedy do mnie powiedziała. Nieważne, to nie ma już znaczenia.

=

Scarlett’s P.O.V

- Załóż te ubrania. Idziemy na zakupy i coś zjeść na mieście. – zakomunikował Michael wręczając mi torbę ciuchów. Wzięłam ją wydając z siebie ciche westchnięcie i poszłam do łazienki się przebrać. Ubrania, które mi dał, kompletnie nie pasowały do mnie. Czarna koszula w kratę była o dwa rozmiary za duża, a białe dresy wyglądały, jakby były stworzone dla wielkoluda. Jednak o dziwo jakoś trzymały się na moich biodrach. Gdy już się przebrałam, spojrzałam w lustro. Mój makijaż strasznie się rozmazał, włosy były czarne jak węgiel. W ogóle nie wyglądałam jak wczoraj. Może to zabrzmi dziwnie, ale ubrania, makijaż i inny kolor włosów naprawdę robią różnicę. Wielką różnicę.

Twoje zachowanie i nastrój też mogą w pewnym stopniu zmienić twój wizerunek.

Wpatrywałam się w lustro przez jakąś minutę, zanim poczułam wstręt do samej siebie. W tej chwili nienawidziłam w sobie wszystkiego. Wyglądałam słabo i bezsilnie. Żałośnie. A nie byłam taka.. przynajmniej nie taka chciałam być.

- Jesteś już gotowa? – usłyszałam wrzask z daleka. Westchnęłam i zaczęłam powoli podążać za źródłem głosu. To był Michael, tylko Michael; Cudownie.

- Podejdź tutaj. – powiedział trochę poirytowany. Złapał za moją wielką koszulę i ciągnąc, wyprowadził mnie na zewnątrz, do garażu. – Nie będziesz z nikim rozmawiać. Nikim oprócz mnie, tylko mnie. Z żadnymi twoimi „starymi przyjaciółmi” czy kimkolwiek. Zresztą i tak by cię nie zauważyli. Bądźmy szczerzy, nie spotkasz tu nikogo znajomego. Jesteśmy godzinę od miasta.

Odwróciłam wzrok i starałam się unikać jego i tej sytuacji. Natychmiast złapał mnie za podbródek i ustawił moją twarz tak, bym patrzyła mu w oczy.

- Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię! – krzyknął i uderzył mnie w policzek otwartą dłonią. Trochę zabolało, ale nie chciałam okazać swojej słabości. Nie chciałam już grać niewinnej dziewczynki, nawet jeśli robiłam to tylko przez kilka godzin. To było głupie i wiedziałam, że nie byłam wtedy prawdziwą sobą. – Teraz, powtórz, co powiedziałem. – zażądał. Wciągnęłam powietrze ze świstem.

- Z nikim nie rozmawiaj… Umm… Yeah. Będę rozmawiać tylko z tobą. – wymamrotałam. Brzmiało, jakbym nawet nie była przestraszona. Raczej jakbym była silna i nie bała się niczego. Właśnie taki  był mój zamiar. Michael uderzył mnie po raz drugi, tym razem mocniej.

- Okaż mi szacunek. – szepnął mi do ucha chłodnym głosem. Zadrżałam. Powoli pokiwałam głową i zrobiłam krok w tył. To było dziwne. Gdy się odsunęłam, Michael od razu przyciągnął mnie bliżej. – Będziesz mnie szanować? – spytał powoli, niskim głosem. Kiwnęłam głową, a on mnie puścił. – Wsiadaj. – rozkazał, złapał mnie za nadgarstek i wrzucił do auta. Westchnęłam i usiadłam w fotelu z nadzieją, że się rozbijemy i zginiemy.

Jazda do miejsca, gdziekolwiek zmierzaliśmy była przerażająco długa i nudna. Nikt nic nie mówił, nikt nic nie miał do powiedzenia. Wiedział, że go nienawidziłam, a ja wiedziałam, że on nienawidził mnie.

Miałam albo się wydostać albo zostać zabitą. Proste.

Louis’ P.O.V

Wiem, że minęło dopiero kilka godzin od kiedy zaginęła Scarlett, ale dla mnie było to jak kilka miesięcy. Wszyscy panikowali i martwili się. Łącznie z Zaynem. Gdy ja i Harry powiedzieliśmy mu, że Scarlett zaginęła, nie uwierzył nam.. Kompletnie zaprzeczył. Wtedy powiedział, jak dopiero zaczęli się dogadywać i stawać się rodziną, której zawsze pragnął. Rodzina, o której Zayn zawsze marzył.

Harry z drugiej strony dobrze sobie radził z tą sytuacją. Nie widziałem by płakał albo mówił do siebie. Wyglądał w porządku. Tak jak zawsze.  Chodził po wielkim, zatłoczonym mieście pytając wszystkich przechodzących, czy widzieli pewną  dziewczynę. Jednak nikt nie opisywał Scarlett. Nikt jej nie widział. Ale ja wiem, że ją znajdziemy! Wiem to! Uratowaliśmy ją raz, więc możemy to zrobić ponownie.. prawda?

- Widziałeś może dziewczynę o jasnobrązowych włosach, z błękitnymi oczami.. Bardzo niską.. Szczupłą.. Opaloną? – spytałem mężczyznę w garniturze obchodzącego dookoła blok. Niestety, odpowiedział tak, jak się spodziewałem.
- Niestety nie, wybacz.
Westchnąłem i zacząłem pytać wszystkich o to samo. Od początku znałem ich odpowiedzi. Nikt nie widział Scarlett. Nikt. A my spytaliśmy już jakieś dwieście ludzi. Nadal nic.

Policja też nic z tym nie zrobi. Dwadzieścia cztery godziny, wtedy dopiero zaczną jej szukać. To jest totalnie idiotyczne. W dwadzieścia cztery godziny mogła zostać zgwałcona albo zabita. Wszystko mogło się stać. Wszystko.

- Nic. – powiedział Harry podchodząc do mnie. Westchnąłem cicho i usiadłem na zimnym chodniku, który był wilgotny od lekkiego deszczu opadającego z bezchmurnego nieba.
- Znajdziemy ją. – rzekłem pewny siebie – Nie poddam się. 
Harry spojrzał na mnie i przygryzł wargę.
- Znam ją lepiej, niż ty kiedykolwiek poznasz.. Wiem, kim jest naprawdę.. Znam tę prawdziwą Scarlett.
Spojrzałem na niego lekko zmieszany, czując krople deszczu spadające na moje włosy. Powoli zaczynałem moknąć, ale nie obchodziło mnie to.
- Co masz na myśli? – spytałem. Skierował na mnie wzrok i zaśmiał się krótko pokazując głębokie dołeczki w policzkach.
- Ona jest śmielsza i silniejsza niż myślisz, Louis. Byłaby nawet w stanie kogoś zabić, gdyby musiała, uwierz. – ponownie się zaśmiał.
- Byłeś dla niej miły? Gdy była.. W-wiesz. Niewolnicą, i tak dalej..
- Chcesz szczerej odpowiedzi? – spytał, a ja powoli kiwnąłem głową. Chciałem się dowiedzieć. Byłem strasznie ciekawy.
- Szczerze, byłem dla niej miły tylko przez jakiś czas.. Może miesiąc albo dwa. Nawet jeśli ona nie chce tego przyznać. Byłem dla niej miły. Nie chciałem mieć niewolnicy. To wszystko to był tylko pomysł mojego ojca. Sam miał dziesięć albo nawet więcej niewolnic. Sprzątające, pracujące, uprawiające ogród.. Niewolnice od seksu. I tak dalej.. W każdym razie, kupiłem ją, bo ojciec mi kazał. W przeciwnym razie sam stałbym się niewolnikiem. – oznajmił.
- Więc twój ojciec cię do tego zmusił? – zapytałem.
- Tak, tak jak powiedziałem. Nie chciałem tego.. Przysięgam. – zaczął się trochę rozklejać, ale szybko otarł pojedyncze łzy. – Nigdy nie chciałem żadnej rzeczy, która spotkała Scarlett.. Chyba zawsze byłem słaby i bezradny.. Chciałem choć raz poczuć się silny, mieć władzę. A to była moja szansa. Wiem, że to wszystko to moja wina, ale nie proszę o wybaczenie albo coś w tym stylu. Po prostu mówię, że żałuję wszystkiego, co jej zrobiłem.


~*~
Szaleństwo.
Wróciłam do tłumaczenia tego przeklętego fanfiction.
Tak wiem, sama nie mogę w to uwierzyć. 
Minął prawie rok! Ale jednak się przemogłam.
Myślę, że nie skończy się na jednym rozdziale.
Postaram się je dodawać mniej więcej co tydzień lub dwa i tym razem mówię poważnie.
Całkowicie poważnie! Nie tak jak kiedyś.
Przepraszam za poprzednie zwlekanie miesiącami z dodawaniem nowych rozdziałów.

Prawdopodobnie straciłam wszystkich czytelników przez ten długi czas, no ale cóż, zdobędzie się nowych, a może nawet wróci ktoś sprzed roku? Zobaczymy.

P.S. Wybaczcie za niezbyt przyjemny szablon, coś się pochrzaniło z nagłówkiem i trochę biednie to wygląda, ale w najbliższym czasie coś wymyślę.

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał, bo mi bardzo!


10 komentarzy:

  1. NO nareszcie XDD. I znowu od nowa zacznę czytać, bo nie ruszyłam tego ff od kilku miesięcy, a skoro tłumaczenie wraca to cóż :). Jak lubisz czytać ff to zapraszam do mnie na wattpada. Kryję się pod nazwą roselincam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nareszcie nareszcie XD
      Cieszę się bardzo <3
      W wolnej chwili na pewno wpadnę na Twojego wattpada :D x

      Usuń
  2. Ja zaglądałam tutaj prawie codzienie . Czytałam to już chyba miliardy razy i dotąd mi się nie znudziło . Minął dokładnie rok i miesiąc , ale ja czekałam i się doczekałem i uważam, że warto było . Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeny, jak miło to słyszeć (czytać), serio ;-; Myślałam, że przez swoje lenistwo straciłam wszystkich czytelników, a tu taki szok, nawet wiesz ile dokładnie czasu minęło ;_; dziękuję i lowki <3

      Usuń
  3. omg w końcu ! :D czekałam z niecierpliwością i jest świetny
    rok minął a ja cały czas patrzałam czy coś nowego się pojawi i prosze jest ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka :) Widzę, że nie masz spamownika, więc bardzo przepraszam cię, że śmiecę ci pod postem, ale chciałabym cię bardzo serdecznie zaprosić do odwiedzenia mojego bloga it-makes-me-wanna-fly.blogspot.com miałam długą przerwę i przydałaby mi się rada kogoś kto robi to systematycznie :) pozdrawiam cię cieplutko i życzę wszystkiego dobrego i jak najlepszej weny! :) xxxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego już nie tłumaczysz? Na orginale jest już z 70 rozdziałów, a tutaj 31. Kocham to opowiadanie. Sama go niestety nie przetłumacze, ponieważ za Chiny nie umiem angielskiego. Proszę zacznij tłumaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego juz nie tłumaczysz? :'( to jest straszne...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ona - zwykła dziewczyna, przyjechała do ciotki na wakacje. Pojechała zwiedzać piękny Londyn, miasto jej marzeń. Niefortunnie wpadła na blondyna o pięknych niebieskich oczach.
    On - irlandczyk, śpiewa w najpopularniejszym boysbandzie na świecie. Przechodząc po ulicach miasta wpada na niego pewna dziewczyna.
    Oni - spędzają ze sobą cały dzień a później kolejne, niestety to co się wydarzy po kilku tygodniach nie jest ich spełnieniem marzeń.
    http://zwykla-dziewczyna-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do mnie!
    http://gifted-lonely-girl.blogspot.com/

    Historia młodej niezwykle utalentowanej dziewczyny, która jednego feralnego dnia straciła wszystko - nie tylko dobra materialne, ale również ludzi, których kochała. Została całkiem sama w obcym, przerażającym ją świecie.  W jednej chwili z wesołej i pełnej życia nastolatki zmieniła się przestraszoną, niepewną siebie i smutną osobę. Nie miała nic oprócz gitary, która stanowiłam jej jedyną pamiątka po rodzicach.  To dzięki niej udało jej się przetrwać najtrudniejszy okres w jej życiu, choć do końca sama nie wierzyła, że może jej się to udać.

    Historia Lily jest inna niż wszystkie. Można by powiedzieć, że kompletnie nierealna. A jednak. Los może nam płatać różne figle, niekoniecznie takie, jakie byśmy chcieli. Lily z pewnością nie należy do grupy osób, których droga w życiu była łatwa i przyjemna. Jej ścieżkę zaliczyłabym raczej do niezwykle krętej, biegnącej nieustannie pod górę.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly