Usłyszałam kroki idące po schodach. Szybko ruszyłam się w kierunku, z którego dobiegał ów dźwięk. Ale było już za późno.
- Hey Scarlett, gdzie mam położyć-- - powiedziała Lucy. Zbyt głośno. Jednak szybko się zamknęła, gdy zobaczyła Harry'ego siedzącego na sofie. Harry szybko wstał i podszedł do niej. Poczułam się strasznie źle. Ale musiała nauczyć się zasad panujących tutaj. Powiedziałam jej, żeby została w pokoju dopóki nie zawoła jej.
- LUCY, CO DO KURWY NĘDZY TY TUTAJ ROBISZ? - Harry krzyknął tak głośno, że mogłam zobaczyć żyły na jego szyi. Twarz Lucy w przeciągu 5 sekund zmieniła się ze szczęśliwej na smutną, serio. A gdy zobaczyła Harry'ego idącego w jej stronę, zaczęła płakać. Czy nie powiedziałam jej żeby tego też nie robiła? Ugh.
- Przepraszam Harry, ja tylko.. Przepraszam.. proszę, proszę. - załkała. Ale to i tak nie pomogło, wręcz przeciwnie, to tylko jeszcze bardziej go wkurzyło. Tak jak powiedziałam wcześniej, Harry dostaje czego Harry chce. Koniec historii.
Widziałam tylko, jak złapał ją mocno za ramię i zaciągnął do piwnicy. Szczerze mówiąc, nie chciałam wiedzieć co robił, albo miał robić. Zapewne coś bolesnego, bez serca. Ale, eh. To jest prawdziwy świat, tak?
Słyszałam tylko krzyki, płacz i Harry'ego, wrzeszczącego na nią. Sama nawet zaczęłam płakać. Nie mogłam nic zrobić. Chciałabym jej pomóc.. Tutaj po prostu nic nie możesz robić. A jeśli zrobisz, zostaniesz surowo pobity.
Po pięciu minutach (tak myślę) Lucy wróciła posiniaczona i cała we krwi, z Harrym szarpiącym ją za nadgarstki.
- IDŹ DO SWOJEGO POKOJU, I NIE WYCHODŹ Z NIEGO DOPÓKI CIĘ NIE ZAWOŁAM, DZIWKO! - wrzasnął na nią i popchnął w kierunku schodów.
Odwróciła się do mnie.
- Przykro mi - powiedziałam bezgłośnie. Zrozumiała co powiedziałam, ale kiwnęła tylko głową i zaczęła wchodzić na górę bez słowa. Myślę, że nauczyła się, jaki jest Harry.
- Scarlett, myślałem, że powiedziałaś jej do cholery, jak powinna się zachowywać?! - Harry krzyknął podchodząc bliżej. I bliżej. Myślałam nad tym co powiedzieć i jak to powiedzieć.
- Ja -ja powiedziałam jej.. Jest po prostu nowa. Jak inni. W końcu się nauczy.. Mam przynajmniej taką nadzieję, Sir Styles.
Pokiwał głową.
- Dobrze. Pospiesz się i zrób obiad. Umieram z głodu. A właśnie, jutro przyjdzie Ed i jego 7 innych kumpli, więc będę potrzebował posiłku składającego się z 3 dań, zawierających mięso. I powiedz tamtej niewolnicy by ci pomogła. - nakazał i wrócił do salonu. Szczerze nienawidziłam, gdy przychodzili tu jego znajomi. Jestem bardzo niezdarna. O dziwo nie upuściłam nic ani nie rozlałam. Mam szczęście, tak?
***
- Proszę bardzo, Sir Styles. Czy potrzebuje pan czegoś jeszcze? - spytałam, podając mu tacę z jedzeniem, Pokręcił głową. A ja pobiegłam na górę, do pokoju. Nienawidziłam być na dole, to straszne, siedzieć z kimś, kto mógłby cię w każdym momencie zabić.
Gdy weszłam do pokoju, zastałam Lucy leżącą na łóżku i oglądającą wiadomości.
- Wisconsin, Idaho, Mississippi i Dakota obalają niewolnictwo. Krążą plotki, że Michigan i Texas chcą się dołączyć, jednak nie mamy jeszcze stuprocentowej pewności czy tak się stanie. Wiemy tylko, że musimy powiedzieć to wszystkim niewolnicom. Będziecie wolne. Już nigdy nie będziecie niewolnicami. Z czasem, wszystkie stany zakończą niewolnictwo a świat będzie taki jak 3 lata temu. Wszyscy posiadacze niewolnic zapłacą za wszystko. Tylko poczekajcie. Mam nadzieję, że macie wspaniały dzień. Więcej informacji na temat niewolnictwa jutro. - powiedział reporter.
Trudno mi było się nie uśmiechnąć. Przyszłość może być lepsza. Życie nie zawsze będzie takie jak teraz. Co za cudowne uczucie. To tak jakbyś bardzo musiał iść do łazienki, ale nie byłoby tu żadnej. I wtedy znalazłbyś jedną, i poszedł do niej. Cudowne uczucie. Wiem, to nie było zbyt dobre porównanie.
- Lucy, tak mi przykro.. Czy czujesz się lepiej? Albo może chcesz żebym przyniosła apteczkę? - spytałam wstając z podłogi. Kiwnęła głową
- Tak, proszę..
Szybko wzięłam apteczkę i znalazłam bandaże. Owinęłam trochę dookoła jej nadgarstków, i trochę wokół brzucha.
- Ponownie, strasznie mi przy-- - szepnęłam, ale przerwała mi.
- To nie twoja wina. Byłam po prostu głupia. Jest ok. Naprawdę.
Nie wierzę jej, szczerze mówiąc. Mogłam się za nią wstawić.. Ale tego nie zrobiłam. Głupia ja.
Gdy skończyłam ją bandażować, zaniosłam ją do jej łóżka żeby wypoczęła, bo jutro może być jeszcze gorsze...
mrr... niegrzeczny pan Styles ^^ Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńHarry. To. Chory. Dupek.
OdpowiedzUsuńO rany, to świetne, na serio!
OdpowiedzUsuńBoże, ale się cieszę, że dodałaś dziś jeszcze jeden rozdział! To takie smutne, niewolnictwo. A ludzie posiadający niewolnice? Gnojki.
Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. I że Harry przestanie być takim dupkiem -.-
Kocham cię! <3
Jej, jak miło to słyszeć, a raczej czytać C: Staram się jak tylko mogę, by to tłumaczenie wyszło mi jak najlepiej.
UsuńCo do tego niewolnictwa, zgodzę się, to straszne :---/
Wgl jak on je traktuje, jezus..
Kc teeeż <3
Niech Hazz sie zakocha w tej pierwszej !! :D Albo już to zrobił... :D Sorry ale jeszcze ie obczaiłam za bardzo imion.. ;p
OdpowiedzUsuń