sobota, 27 września 2014

Rozdział 29

Scarlett's P.O.V.

Spojrzałam Michaelowi prosto w oczy. To była tylko i wyłącznie moja wina, że się tu znalazłam. Mogłam wziąć ze sobą policję, czy kogoś innego do pomocy, ale rzygam już ludźmi pomagającymi mi. Muszę zacząć sama o siebie dbać. Rzygam też ludźmi współczującymi mi. Muszę pokazać wszystkim, że nie jestem słaba.

Tym razem mam zamiar zrobić to, co zawsze radziła mi moja mama.

Walczyć do końca.

- Jesteśmy na miejscu, bierzcie laskę. - jeden z facetów siedzących z przodu krzyknął. Michael uśmiechnął się łobuzersko i spróbował chwycić moje nadgarstki, jednak nie udało mu się to. Kopnęłam go dwukrotnie, co sprawiło że przeturlał się po wielkim vanie. Uśmiechnęłam się do siebie i rozejrzałam dookoła w poszukiwaniu jakiejkolwiek broni, której mogłabym użyć do obrony.

Znalazłam rurę, what the fuck? W każdym razie próbowałam ją szybko dosięgnąć, zanim Michaelowi wróciły siły by znów wstał i mnie złapał. Dźgnęłam go łokciem i uderzyłam w twarz. W tym momencie mogłam albo wygrać i uwolnić się, albo zostać zabita przez wkurwionego Michaela.

Jedyne o czym teraz myślałam, to jak zabija Nialla. Obraz przedstawiający nieprzytomnego Nialla leżącego na podłodze. Nagle tylne drzwi się otworzyły i wkroczyło dwóch facetów. Jestem martwa. Będę martwa. Nie jestem w stanie pobić trzech gości mających noże i pistolety. Nie ma opcji.

- Teraz możesz poudawać miłą i po prostu wyjść z vana, a my zabierzemy cię do środka. Chyba, że wolisz być wredna, a my wtedy my wepchniemy ci nóż tuż przy sercu, tak jak zrobiliśmy Niallowi. - powiedział jeden z gangu. Zastanowiłam się przez sekundę. Nie mogłam uciec. Nie mogłam też pobić ich wszystkich.

Postanowiłam "być" miłą. Ale nie na długo. Po tym jak pogram miłą, malutką, niewinną dziewczynkę, zabiję ich wszystkich. Jednak to wymagałoby mnóstwa planowania i teorii. Zajęłoby to tygodnie zanim bym się stąd wydostała. Muszę zdobyć nóż i obmyślić plan ucieczki.

Brzmię jak jakiś szpieg. Tak czy siak, myślę, że to dobry pomysł.

Westchnęłam i mozolnie wyskoczyłam z vana. Para dłoni zacisnęła się na moich nadgarstkach gdy wchodziliśmy do ogromnego, czarnego domu. Spojrzałam na otoczenie. Las i może miasto kilka mil dalej.

Nie za dobre środowisko do ucieczki, ale będę musiała jakoś się wydostać.

Gdy weszliśmy do środka, rzucił mną o podłogę. Nie zabolało, ale musiałam grać słabą dziewczynę, która boi się własnego cienia. Nawet jeśli nie byłam taka. Chciałabym myśleć, że zamieniłam się w silną młodą dorosłą.

Michael i jego kumpel wreszcie weszli do domu i zobaczyli mnie leżącą na podłodze. Opierałam się plecami o ścianę. Na twarzy widniał przestraszony wzrok. Może by tak łza spływająca po twarzy.. Na szczęście z pewnością łyknęliby to.

- Scarlett, Scarlett, Scarlett... - Michael uśmiechnął się głupawo. - Czy nie powiedzieliśmy ci ostatnim razem, byś nas szanowała? - powoli pokiwałam głową i zaczęłam się lekko trząść. Oni totalnie uwierzyli, że się bałam. Michael ustał na kolanach i lekko złapał mój podbródek. - Dlaczego się boisz? - zapytał.
- N-nie w-iem.. - szepnęłam. Uśmiechnął się na moją odpowiedź i zaśmiał razem z przyjaciółmi.
- Ona się boi.. Jest bardziej wystraszona niż ostatnim razem. - brązowowłosy to Landon. Czarnowłosy - Cameron. Tak myślę. Przynajmniej tak nazywał ich Michael.

~*~

Louis' P.O.V.


Pierwsza lekcja minęła.
Druga lekcja minęła.
Trzecia lekcja minęła.
Czwarta lekcja minęła.

Szkoła skończyła się dziś dość wcześnie. Scarlett nie pojawiła się ani na trzeciej, ani na siódmej lekcji. Gdzie ona była? Nawet jeśli domyślałem się gdzie mogła być, nie chciałem w to wierzyć. Jednak coraz więcej rzeczy na to wskazywało.

Michaela, Landona i Camerona też nie było.

No i Scarlett też.

Myśl o tym sprawiła że zacząłem się martwić, czy może bać. Mimo że kochałem Scarlett na śmierć, ona była taka głupia. Jednak była bardzo odważna. Miała jaja by sama gadać z nimi, dla jej umierającego chłopaka. Po szkol zadzwonił dzwonek, a ja wybiegłem na zewnątrz by szukać Scarlett i gangu Michaela. Nic. Nie widziałem nawet ich auta. Ani śladu po nich.

Wsiadłem do mojego auta i pojechałem do domu Michaela. Nie było tam żadnych samochodów, a drzwi nie były zamknięte na klucz.

- Scarlett! - wrzasnąłem przeszukując cały dom. Szukając jakiegokolwiek śladu po Scar. Nic. Nic nie znalazłem. Nawet jej ubrań, czy Michaela. Dom był nietknięty. Na kredensie stała miska z płatkami Michaela, wraz z jego plecakiem.

Pobiegłem na strych i do piwnicy. Nic.
- Scarlett? - niemal zapłakałem. - Scarlett, proszę! - krzyknąłem trochę głośniej.

Żadnego, najmniejszego ruchu. Żadnych głosów. Nic. Jedyne, co mogłem usłyszeć było echo mojego głosu. Dwukrotnie obszedłem dookoła cały dom i przeszukałem każdy pokój przynajmniej dziesięć razy. Szukałem pod łóżkiem. W szafie. Na półce z książkami. W łazience. W salonie. W jadalni. Przeszukałem wszystko, wszędzie. Nic.

Zniknęła, a ja nie miałem pojęcia, gdzie mogła być.

Wyjąłem mój telefon i wykręciłem numer Michaela, może odbierze. Dzwoniłem przez minutę albo dwie. Nikt nie odpowiedział. Zadzwoniłem do Scarlett, nic. Zadzwoniłem do Landona i Camerona. Absolutnie nic!

Jednak jeszcze się nie poddałem. Wskoczyłem do auta i pojechałem do domu Landona. Nikogo tam nie było. Wydawało się, jakbym przeszukiwał jego dom godzinami. Ani śladu. Ani Scarlett, ani ich.

Przeszukałem też dom Camerona. Nadal nic. Co ja teraz zrobię?

~*~

Scarlett's P.O.V.

Louis dzwonił do każdego z nas trzy razy. Michael miał mój telefon, więc nie mogłam odebrać. Westchnęłam i zaczęłam myśleć o tym, co mogło się wydarzyć gdybym tylko została w domu i nie poszła do szkoły.

Mogłabym odwiedzić Nialla i zobaczyć czy zaczyna zdrowieć.

Mogłabym odwiedzić rodziców Zayna.

Ale nie, mój głupi temperament przezwyciężył. Siedziałam w łazience z Michaelem i Landonem. Cameron wyszedł kupić farbę do włosów. Zamierzali przefarbować moje włosy na czarno, by nikt mnie nie poznał. Muszę przyznać, że to było sprytne. Nie będę wyglądać ani trochę jak ja.

Gdy tylko Cameron wrócił, moje włosy zostały pofarbowane. Byłam trochę przerażona, nie chciałam czarnych włosów. Będę wyglądać jak idiotka. Otworzyli farbę i nałożyli na całe moje włosy. Siedziałam tak 45 minut z Michaelem trzymającym moje nadgarstki, na wypadek gdybym chciała uciec.

- Minął już odpowiedni czas? - Michael spytał Camerona, który czytał etykietkę. Pokiwał głową i zanurzył moją głowę w wannie.

Po pięciu minutach skończyli płukać moje włosy. Cameron położył ręcznik na nich i czekaliśmy aż wyschną. Minęło dziesięć minut, po czym zdjęłam z głowy ręcznik i byłam już czarnowłosa. Szczerze, to je zagęściło i wygładziło.

- Whoa, wygląda gorąco. - wypalił Landon. Byłam zniesmaczona jego doborem słów. To znaczy yeah, wyglądałam inaczej, ale na pewno nie gorąco.
- Jasna cholera. - Michael uśmiechnął się głupio. - To zadziałało, w ogóle nie wygląda jak ona. Powinniśmy nadać jej imię?
- Na przykład jakie? - spytał Landon.
- Nie wiem, może Ariel? - zasugerował.
- Nie ma, kurwa, mowy - wypaliłam.

Moje słowa sprawiły że dostałam w twarz. Mimo że nie zabolało jakoś strasznie, zareagowałam wrażliwiej.

- Oto Ariel. - zaśmiał się Michael.


Jestem beznadziejna.
Wiem.
Nie gryźcie, nie bijcie, nie róbcie mi krzywdy ;_;
Strasznie mi głupio, że znów troszkę długą przerwę zrobiłam.
No ale.. macie rozdział i się cieszcie XD

Jak myślicie, czy ktoś uratuje "Ariel"?
Może ktoś ją rozpozna?


24 komentarze:

  1. Czmuż aż to czemuż nie ma nic o Niall'u i Harry'm :( ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku fajny, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Blagam, dodaj kolejny bez takiej dlugiej przerwy!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski tym razem szybciej..:) ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szybko bylo. Ale czy nastepny tez dodasz szybko? Mam nadzieje <3 czekam :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybko bylo. Ale czy nastepny tez dodasz szybko? Mam nadzieje <3 czekam :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde ja nie wierzę co to za debil z tego dupka. Poprostu psychopata i spółka. Mam nadzieje, że jak któryś z chłopaków ja uratuje bo ja wierzę, że ja uratują to, że znowu zmieni kolor włosów na blond. I nie przejmuj się, że zrobiłaś przerwe bo ja wiem jak to jest sama mam bloga i wiem jak to jest szkoła czy tam praca jest się potem zmęczonym, a w weekend che sie spędzić czas z przyjaciółmi czy z chlopakiem i tak to jest. Dobra prstaje bo za duże mówię jak zwykle. Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  8. A tak przy okazji chciałam zaprosić na mojego bloga blue-harry-styles.blogspot.com wiem, że może cie to wkurzyć, ale potrzebuję szczerych opini bo to jest mój pierwszy blog. A na razie nie posiadam żadnych opini:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne tłumaczenie. Jakbyś mogła to spróbuj dodać szybciej. Jak chcesz mogę cipomoc w tłumaczeniu. Tzn. Bym wysyłała ci co jakiś czas rozdział na maila a ty byś zatwierdziła.

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział! :) Jak najszybciej dodaj następny! :D Powodzenia w tłumaczeniu! ;)
    Kola ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Skarbie ,boski *0* Tak wgl cały czas pokazuje mi się tylko 28 rozdział i tego nie ogarniam xD

    OdpowiedzUsuń
  12. HALOO? prosze, tak ladnie prosze o kolejny rozdzial. Next! <3 prosze...

    OdpowiedzUsuń
  13. Oby ja uratowali . Super rozdzial .

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział genialny.
    Błagam Harry bądź Lou uratujcie ją !
    Do następnego <3
    @lovju69

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubie Michaela, jestem chora?

    OdpowiedzUsuń
  16. super, ale mam nadzieję, że ktoś ją uratuje <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja pierdacze w takim momencie? Kuźwa! Czekam na next ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurwa w taki momecie przerwalas. Mam tylko nadzieje ze ,,Ariel" ktos uratuje. I niech to nedzie Hazz, nadal uwazam ze beda razem. Nie wiem czemu... czekaaam na kolejny. I oby jak najszybciej !!!♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudowny, jak każdy, ale nie mogę się już doczekać następnego. Ile jeszcze? Nie wytrzymam!

    OdpowiedzUsuń
  22. halo, ja nadal czekam...:(

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly